niedziela, 19 grudnia 2010

piątek, 3 grudnia 2010

sobota, 27 listopada 2010

POLAROID....













Straszliwie upodobałam sobie polaroidowe obrazy...nie wiem co w nich jest takiego niezwykłego, hmmm, pstryk i aparat wypluwa zdjęcie...no tak, wypluwa... mgiełka, kolorki, saaame smakowitoci :)Firma Polaroid ponoć wznowiła produkcję w roku 2009...i już zaglądam na portal aukcyjny zwany allegro... są sprzęciki jak marzenie...można się całkiem niedrogo w nie zaopatrzyć...

sobota, 20 listopada 2010

parapetówka pary





Ów Kijów...


W drodze powrotnej przytrafił nam się ów Kijów...dumnie kroczyliśmy po ulicach w wiatrówkach...

droga...


LAOS












wtorek, 26 października 2010

piątek, 15 października 2010

CAMBODIA













...nie za bardzo mam odwagę się wypowiadać...tam...hmmm...chyba za krótko ...tam byłam...byliśmy...często jeszcze widzę Księciunia jak wjeżdża motorkiem w stado kóz, Rycerza, po którym skaczą małpy, siebie w malignie...w strumyku...ryż...góry...motyle...kurczaki na patyku... Kambodża cudowna !!!dziewicza nie odkryta jeszcze . . . nie zbadana . . . widać ślady wojny niestety. . . bardzo są świeże  . . .

Mieliśmy wielkie szczęście, wybraliśmy się na wyprawę rowerową po Kep i spotkaliśmy mnichów . . .  zaprosili nas na lekcję języka angielskiego do swojej szkółki . . . to było niesamowite . . . 

środa, 11 sierpnia 2010

TWO CAN HAVE A PARTY...




Taak...zdecydowanie, powyższe jest prawdą...słuchałam dziś przemiłej płyty "United" Marvin Gaye & Tamgi Terrel.. śpiewają oni: "..who needs the noise of a party crowd..."...zatem jeśli już o dwójce mowa...ja oraz Ewa ma droga... miałyśmy sposobność we dwie poświętować. Ha! ależ jak uroczo świętowałyśmy...częściutko, gęściutko przy fotografiach....
Zatem zainspirowana blogiem: (www.thesartorialist.blogspot.com)
, którego to podrzuciła mi Ewa : (www.fotolandia.art.pl) przewertowałam swój komputerek w poszukiwaniu straconego czasu i odnalazłam zdjęcie, z czasów, kiedy to jeszcze aparaty analogowe były nieco bardziej na porządku dziennym...baardzo lubię to ujęcie..niestety żadna z nas nie wie, która wtedy trzymała cenne narzędzie:) (modelka:Kate)

czwartek, 27 maja 2010

było gorroączkowo gorrrrąco ... Tad Lo / Laos




Ponad, jak się okazuje... już...dwa miesiące temu powrót nastąpił z naszej dwumiesięcznej wyprawy...Ja, mój Rycerz i nijaki Księciunio zapuściliśmy się w tak zwaną Azję. Często dość gubiliśmy, psuliśmy i schadzaliśmy nasze skromne obuwie, stany euforyczne jak i te mniej euforyczne, właściwie nawet czasem i te w ogóle nieeuforyczne...szły sobie razem z nami (czasem też przypadkiem gubiły przewodnik, żeby włóczyć siebie i nas bez celu...;) . Większość dni było upalnych, wręcz nadupalnych, okazało się jednak, że doskonale (mimo naszych włosów na ciele) jesteśmy przystosowani do ośmiokilometrowych marszy w samo południe i świetnie przyswajamy ryż pod każdą postacią. Taaaaaak i.... lubimy ryż do dzisiaj:)

czwartek, 29 kwietnia 2010


CO MNIE KRĘCI...

I happen to hate New Year's celebrations.Everybody desperate to have fun.Trying to celebrate in some pathetic little way. Celebrate what? A step closer to the grave?Thats's why I can't say enough times, whatever love you can get and give, whatever happines you can filch or provide, every temporary measure of grace, whatever works.And don't kid yourself, it's by no means all up to your own human ingenuity. A bigger part of your existance is luck than you'd like to admit. Christ, you know the odds of your father's one sperm from the billions, finding the single egg that made you? Don't think about i, you'll have a panic attack.
- Boris, what are you doing? who are you talking to?
- what? There's people out there watching us...
- They are? out there?
- Yeah, yeah, they're watching...
- Please Boris...
- Well there was when we started. I don't know how many are left.
- Does anybody see anybody out there?
- Out there? no!!
- See? I'm the only one who sees the whole picture.That's what they mean by genius.

Woody Allen "Whaterver Works"



Ostatnio mając ciut więcej wolnego czasu poczęłam oglądać filmy na nieco większą skalę niżeli dotychczas... swój festiwal otworzłam panem Allenem i jego "Whatever Works" ...co w wolnym (frywolnym) tłumaczeniu ponoć oznacza: "Co nas kręci, co nas podnieca".... mimo tego jednak w calutkim filmie odnalazłam ci ja odnalazłam miodek dla uszu:) pozwoliłam sobie zatem kilka ostatnich wersów sprowadzić do mojej osobistej interpretacji:

Sczęliwego Nowego Roku!!

Ja tam nie nawidzę świętować w Nowy Rok, każdy rozpaczliwie chce się dobrze bawić, próbując uczcić to w jakiś żłosny sposób. Uczcić, co? krok przybliżający nas do grobu? Dlatego nie mogę już tego powtarzać tyle razy: ile tylko miłości możesz dostać i dać, ile tylko radości możesz podwędzić lub dostarczyć, każdą ulotną chwilę szczęcśia, jakby nie było...I nie oszukijcie się, w żaden sposob nie zależy to od waszej ludzkiej pomysłowosci...macie większego farta w życiu niż potraficie przyznać. Chryste,wiecie jaka jest szansa jednego plemnika spośród bilionów,tego właśnie, który znalazł jajeczko, z którego powstaliście? Nie myślcie o tym nawet, bo dopadnie was panika.
- Borys co robisz? z kim rozmawiasz?
- Tam są ludzie, oglądają nas...
- Są? Tam? co?
- Tak, tak, oni nas oglądają...
- Proszę, Borys
- No byli, kiedy zaczynalismy, nie wiem ile zostało
- Czy ktoś widzi tam kogoś?
- Tam? nieeeeee!
- Widzicie, ja jestm jedynym, który dostrzega cały obraz. I na tym polega geniusz...