niedziela, 26 października 2014

NEW PAGE

This blog has moved : www.magdaem.com see you there ...

wtorek, 14 października 2014

co by było...gdyby ...

Będąc niedawno w Budapeszcie... zachwyciłam się panującym tam powszechnie "luzem" i nie chodzi mi tylko o picie wina w centrum miasta ... bardziej chodzi mi o ten basen w centrum miasta ... który jest niczym nadzwyczajnym dla mieszkańców .. . owszem... widać, że go lubią ... uwielbiają wręcz ... ale tak wygląda ich życie ... baseny nie są jedynie poza miastem ... jako ośrodki wypoczynkowe...są też jako atrakcje miejskie :) i to jest niesamowite... co by było gdyby w naszym Wincentowie taki basen przed ratuszem wybudować? ile by wytrzymał bez peta w wodzie? i kiedy przestano by się obawiać, że ktoś zrobi sobie nieopatrznie krzywdę ... ? i czy naprawdę nikt by sobie jej nie zrobił ? mentalność? chyba jednak znowu...niestety tak ...

środa, 10 września 2014

Kratovo - miasto w wulkanie

Macedonia - Kratovo - polecam każdemu, kto kocha prostotę, naturalność...szczerość, prostolinijność ... otwartość... bez blichtru, bez szpanu, bez naciągaczy, bez wypasionych hoteli, bez kompleksów spa, bez udawania, bez teatru i bez kina co prawda.... ale za to z niesamowitymi ludźmi, pysznym jedzeniem, świetnym winem, cudną pogodą ... i kawiarniami z plastykowym parawanikiem ... pokochałam to miejsce ... Macedonia zauroczyła mnie totalnie, a Kratovo jest na pierwszym miejscu ... wśród wszystkich miast i miasteczek jakie w tym kraju odwiedziłam ...

wtorek, 2 września 2014

Wakacje w klasztorze ...

Dlaczego właściwie lubię podróżować ? sama rzadko zadaję sobie to pytanie...a jak coś lubimy, to nie często pytamy samych siebie z jakiego powodu...wiemy zwyczajnie, że jest to dla nas dobre ... że sprawia nam przyjemność... ale to jeszcze przecież nie jest odpowiedź ... co dzieje się ze mną, że tak bardzo tęsknię za jakimiś odległymi krainami ? czy tam żyłoby mi się lepiej? ano nie do końca ... zatem o co chodzi ? co gna człowieka w miejsca, które są daleko od domu ? Pierwsza moja wyprawa do Azji była jak objawienie... przyznam, że wcześniej nawet nie zastanawiałam się jak wygląda życie w krajach trzeciego świata ...  to była spontaniczna decyzja... zostawiłam wtedy wszystko, by 2 miesiące poświęcić na  tak zwane "poznawanie świata" ... czy poznałam świat ? pewnie troszkę tak ... ale poznałam też siebie ... myślałam: zrobię sobie takie dłuuugie wakacje ... a tu okazało się, że właściwie to podróżowanie różni się od wypoczynku ... i to bardzo ... wieloma rzeczami, a najbardziej jedną.... uwaga : podróżowanie uzależnia i to kompletnie...   różni się też tym, że poza tym w podróży człowiek nie jest wypoczęty, raczej rzadko się to zdarza ... natomiast jest cały czas stymulowany ... cały czas pojawiają się bodźce.... zewsząd... jedzenie, zapachy, ulice, ludzie, język, pogoda, widoki, zwierzęta, środki transportu, zwyczaje, muzyka...temperatura...  w efekcie umysł jakby funkcjonuje na innych obrotach... poznaje, doświadcza ... i jest mile zaskoczony ( co w codziennym życiu nie dziwne przecież ) ...  jeśli uda się zahaczyć o spokojny nocleg w czystej pościeli ... Monastery of Sveti Georgij ...wybudowany w czternastym wieku...  ( 3 km. od Negotio - Negotino dwa pierwsze zdjęcia )  ... miałam tam ochotę przeczytać wszystkie książki świata...siedzieć na schodkach w nieskończoność i pochłaniać opasłe tomy ... chyba naprawdę atmosfera klasztoru sprzyja takim zachowaniom ... ja przecież uwielbiam czytać, ale zawsze brak mi na to czasu...a często przecież też brak spokoju ...bo jeśli tylko zasiądę do książki to za chwilę muszę coś zrobić, coś innego zaczyna przykuwać moją uwagę.... Powyżej widzicie kilka zdjęć z monastyru... w środku przepiękny.. freski pastelowe... cudne... na zewnątrz alejka z kapliczkami, z których każda dedykowana jest innemu świętemu .... w każdej z nich bije  też mini źródełko... z którego można pić wodę "uniwersalnym" kubkiem ...często też święci są karmieni cukierkami, lub ziarnami... nigdy tego nie próbowałam... nigdy nie spałam w klasztorze...a polecam ...  zwłaszcza w  bizantyjskich klasztorach w Macedonii ... niezapomniane przeżycie ...

czwartek, 28 sierpnia 2014

Lefkada

Uwielbiam wyjeżdżać, nie cierpię się pakować ... lista rzeczy do "odhaczenia" przed podróżą jest zawsze długa ... zauważyłam jednak pewną ciekawą zależność ... im dalej się wybieramy ... tym mniej zabieram ze sobą ... dlaczego?... w naszym przypadku dalej... oznacza też na dłużej ... jadąc na 2 miesiące do Azji miałam ze sobą jedynie mały plecak  ( jako podręczny bagaż ) ... a w środku aparat ( podstawa ), paszport ( wiadomo ), lekki śpiwór, japonki, jedne szorty, jedną spódnicę, trzy koszulki, przejśćiówkę do kontaktu, książkę, trochę leków, mini kosmetyczkę, bieliznę, skarpetki ... odtwarzacz mp3 ... Europa wymaga od turysty jednak  więcej... wymaga gotowości, sporej gotówki, w miarę przemyślanych noclegów ... Jest coś w tych dalekich podróżach takiego, że człowiek czuję się trochę jakby zwolniony z konieczności posiadania "dużego bagażu" .... fizycznie i psychicznie ma się pięknie z tego oto prostego powodu, iż, nie musi targać ze sobą połowy swojego dobytku, sprawia mu to dziką radość... ma swobodne ręce w których nic nie trzyma ...wyrusza po to by doznawać, smakować, odkrywać i nagle okazuje się, że nie potrzebuje zbyt wiele do życia. Prawdą jest też, że np. Indie to kraj, w którym można nawet zaoszczędzić ... w Atenach natomiast jedna ice coffe kosztuje ok 5 euro ... czyli polskie 20 zł .... a  jest to 380 indyjskich rupi ( na dzień dzisiejszy ) ... za które przeżyjemy jeden dzień na tak zwanym
wypasie w niejednym hinduskim miasteczku. Nie mniej jednak Grecja piękna jest ..... bakłażany, wino, oliwki ... feta ... morze ... góry ... sami zerknijcie ... przed wami Lefkada ... spakowani po uszy przejechaliśmy ponad 2500 km by się tam znaleźć ...

piątek, 15 sierpnia 2014

Chanel nie - Indie tak


Swojskość ... Na ładnych bilbordach reklamowych jej nie widać ...tam tylko słonko, piasek, hotel i parasol ... niby nic złego... aleee z ogromu ofert  turystycznych obecnych w mediach i na ulicy otwiera się przed nami niemalże raj. ... Gdzie on jest? czy istnieje naprawdę? Przypomniał mi się film fantasy w reżyserii Terrego Gilliama (członka legendarnej grupy Monty Pythona) pt. " Teoria Wszystkiego " ... W filmie tym bohater czeka na telefon, który zmienić ma jego życie... mieszka w starym kościele...chyba po to by móc się wyciszyć...nic z tego .... zalewany jest zewsząd niewiarygodną ilością reklam, zadań do wykonania, internetowymi zakupami, wirtualnym światem... wakacje i dziką plażę może sobie jedynie "wymyślić" i przeżyć wirtualnie....nie może już niestety ( bo już nie potrafi )...czuć...dla mnie to trochę taka analogia do współczesności... patrzę sobie każdego dnia na Polskę i mam wrażenie, że uparcie staje się ona właśnie taka ...coraz mniej dostępna dla mnie ... niegdyś swojska i sielska, z białym serem i  krzywym, niewymiarowym ogórkiem u pani na zieleniaku .... dziś z pieczątkami na jajkach i pomidorem... co już rzadko kiedy smakuje jak pomidor... którego pamiętam z dzieciństwa ...trochę się boję co będzie dalej... Zatem co z tym rajem, reklamą i Polską? jeśli podróż ma być piękna, to raju raczej nie będzie ;) trzeba jej doświadczyć...poczuć, zmęczyć się, ubrudzić, zgłodnieć, najeść, zgubić się  ....jeśli podróżuje się ...to po pewnym czasie zmienia się system wartości.... człowiek woli doświadczyć i przeżyć coś  niż mieć.
 Tęsknię za Bałkanami, bo tam rośnie wino, gra się na trąbach, żyje się w nocy, gotuje i je się na ulicy,  tańczy się z otwartymi ramionami, kocha się ludzi, śpi się w klasztorach ( Macedonia ), częstuje się przybyszów obiadem .... itd ...

wtorek, 12 sierpnia 2014

PEKAPE ...

 Z wczorajszych ujęć do teledysku ;)

środa, 30 lipca 2014

EgeSzege

Wyobraziłam sobie będąc tam ... w Eger na festiwalu Egri Bikaver, że takie rzeczy dzieją się w Staszowie... zatęskniłam za lekkością, tam naprawdę każdy chodził ze SZKLANYM KIELISZKIEM wina, nie z plastikowym kubkiem piwa ... wiadomo... winogrona u nas nie mają super warunków, ale jak bardzo zmienia się mentalność, kiedy te warunki są... 400 km wystarczy... wyglądało to mniej więcej tak, że właściciele winnic z rejonu sprzedawali swoje najlepsze wina nalewając je do ludziom do kieliszków, każdy miał swój... przez chwilę myślałam, że to wszystko mi się śni i, że niebawem czar pryśnie, hmmm... nie prysł, stało się nawet coś więcej ....... muzyka .... Czułam, że tam każdy ma tak zwanego luza, nie było bramki przed sceną, że tam już z kieliszkiem za bramkę.... pod scenę to nie wolno.... jacy oni są inni od nas, jak bardzo polska mentalność jest ciężka, jak bardzo my jesteśmy ciągle jeszcze "na wojnie"  ... sztywni, opancerzeni, zapatrzeni w przeszłość i nowoczesne zagraniczne videoclipy ....wyświetlane na telebimach w centrach handlowych  ... serio ... jak wielu rzeczy nam nie wypada, jak wielu tematów się boimy, jak mało mamy dystansu do siebie.. słońca by nam się więcej przydało ...

wtorek, 1 lipca 2014

umca umca

Dawno już to było i omal nie zapomniałam :) przypadkiem natknęłam się na te zdjęcia i postanowiłam zamieścić i przypomnieć Staszowiakom... świetny koncert w naszych stronach, dokładnie u zacnego Jarka na Wichrowym Wzgórzu w Przybysławicach... T.M Stevens powiedział coś ładnego wtedy ... już na samym początku koncertu ..." umca umca music is ok... but they took real music from umca umca.... " ... ja osobiście żyję muzyką ...od jazzu poprzez world music... do klasyki ...przepadam wręcz za umca umca... bez dobrego umca umca dzień jest stracony dla mnie... to prawdziwe... soczyste umca umca ..bałkany..reggae....żywe i mięsiste brzmienie....czuje się je całym ciałem .... oj chyba pora wybrać się na dooobry koncert ;) W zeszłym roku na umca umca pojechalismy do Serbii na festiwal trąbki w Gucy ... miasteczko mniejsze od Staszowa ... zjeżdża się tam cały świat... jest moc ... własnie w umca umca .........

niedziela, 1 czerwca 2014

Co nieco Cafe

Uwielbiam obserwować jak coś powstaje... sam proces jest niezwykle interesujący... właśnie te przygotowania, malowanie ścian, wstawianie drzwi gdzie ich nie było, sprzątanie zarośniętego ogródka, projektowanie wnętrza,  kupowanie gratów i emocje, które temu towarzyszą ... to wszystko interesuje mnie najbardziej... jest to chyba swojego rodzaju podróż ... pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam filmy, które przedstawiały przełomowe sceny... dajmy na to o remoncie, przeprowadzce, zmianie wizerunku....wszystko zwykle ujęte w skrócie i w przyspieszonym tempie, a jednak wzruszające... ( milion razy oglądałam Footloose z Kevinem Baconem walczącym z radą miasta o zmianę ustawy zakazu tańca...minuty od 86 do 102 poruszają mnie do dziś :)  .... Co nieco Cafe ... obserwowałam jak powstawało ... zagraliśmy koncert na otwarciu ... jest cudnie... Warszawa / Włochy Ul. Chrościckiego 15 .

piątek, 18 kwietnia 2014

po co nam okna ................



Zawsze odkąd pamiętam okna były dla mnie pokusą ... zwłaszcza podczas jazdy samochodem/autobusem/pociągiem... no bo wtedy mijałam ich pełno i nie mogłam podejrzeć... nie interesowało mnie nigdy co się tam dzieje, ale interesowały mnie światła...firanki, klimat...tak, głównie klimat...okna ...nasze okna ...no to takie okna na świat przecież ... mieszkam w bloku i tu każdy je ma ... w samochodzie też, widzimy świat przez okno... ale świat widziany przez okno różni się od świata widzianego na żywo ... chowamy się za szybami ... jesteśmy szklani... kruchy nasz los .... przeglądamy się w szklanych lustrach i nic nie widzimy oprócz obrazka... nie umyłam sowich okien na święta ... świątecznie tak bardzo mam nadzieję, że będę poza szybą ...nawet jeśli miałaby być "super czysta"... pragnę otwartego serca i tego wszystkim życzę ...