czwartek, 27 maja 2010

było gorroączkowo gorrrrąco ... Tad Lo / Laos




Ponad, jak się okazuje... już...dwa miesiące temu powrót nastąpił z naszej dwumiesięcznej wyprawy...Ja, mój Rycerz i nijaki Księciunio zapuściliśmy się w tak zwaną Azję. Często dość gubiliśmy, psuliśmy i schadzaliśmy nasze skromne obuwie, stany euforyczne jak i te mniej euforyczne, właściwie nawet czasem i te w ogóle nieeuforyczne...szły sobie razem z nami (czasem też przypadkiem gubiły przewodnik, żeby włóczyć siebie i nas bez celu...;) . Większość dni było upalnych, wręcz nadupalnych, okazało się jednak, że doskonale (mimo naszych włosów na ciele) jesteśmy przystosowani do ośmiokilometrowych marszy w samo południe i świetnie przyswajamy ryż pod każdą postacią. Taaaaaak i.... lubimy ryż do dzisiaj:)