piątek, 8 czerwca 2012

Hej tam gdzieś znad czarnej wody...

Ukraina...Karpaty...do pracy na koniu...wzdłuż rzeki...po rzece...rzeką... przez lasy i pola...i góry....i doliny...konie koniki kochane...zawieźcie mnie proszę...zawieźcie tam gdzie co dzień... Jedliśmy śniadanie...zwykła czynność przecież...wkładałam właśnie kanapkę do ust...gdy nagle kontem oka zobaczyłam ..mężczyznę na koniu ..za nim następnego...i już nie wiem...czy kolejny był naprawdę...czy jedynie mi się zdawało... przecież próżnia wokół totalna...o 7 rano??zapomniałam, że konie służą jeszcze jako środek transportu...do pracy...na przykład...wysoko w górach...samochód nie sprawdzi się i nie poniesie jak trzeba...wszystko wyglądało jak na westernie...oj ...tak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz